Dziś w odtwarzaczu czeka płyta ‘Back To Front’ – Lionel Richie i jego składankowy album z 1992 roku, takie nasercowe coś w starym stylu na upalny dzień, czyli rythm and blues, soul, ballady i dużo gorących uczuć. Utwory z tej płyty w dużej części pamiętają lata jeszcze wcześniejsze: zespół The Commodores. Czasy piosenek, których u Lionela nie cierpię (Angel, na przykład), jeszcze wtedy nie nastały, żadnego łomotu nie będzie, słuchamy!
Płyta rozpala już od pierwszych utworów, Do It To Me i tanecznego My Destiny. Dalej mamy, dla odmiany, poważniejsze Love, Oh Love, bo przecież ten świat potrzebuje miłości. Kolejne jest roztańczone All Night Long, urocze ballady Easy i Still, i cudowne Endless Love, duet z Dianą Ross, utwór, który później jeszcze lepiej wykonali Luther Vandross i Mariah Carey. Potem słuchamy opowiedzianej w Running With The Night historii i znów wracamy do szalonej zabawy, bo kolej na rozrywkowe Dancin’ On The Ceiling. I znowu ballada, Sail On, tym razem o rozstaniu, a za nią tęskne Hello, które chyba wszyscy znamy (a przynajmniej tzw. siwa młodzież zna). Następne jest Truly, spokojne i pełne ciepła, potem Penny Lover, mój faworyt – love song jak marzenie, już się takich nie robi! I jeszcze jeden przemiły utwór, stary przebój Stuck On You, po nim następny o uczuciach, Say You, Say Me, a żaden nie nudzi… I to już niestety koniec płyty, którą zamyka Three Times A Lady, podziękowanie dla bliskiej osoby, a my… puszczamy od początku?
Miłego słuchania!
Comments
Commenting is closed for this article.