Kącik muzyczny - odcinek nr 25

Posted
Comments 1

Na dziś wybrałem album, któremu “stuknęło” (jak ten czas leci!) już czterdzieści lat. Hot Space zespołu Queen to dźwięk jakby trochę garażowy, ale jeśli słuchając muzyki, poprzestajemy zwykle tylko na nadawanych w radiu i telewizji przebojach, to niektóre ścieżki mogą być dla nas interesującą nowością. To jednak oczywiste: przeboje będziemy świetnie znać, a innych piosenek mogło się nigdy nie słyszeć, bo obecnie granie i słuchanie całych albumów to już trochę melodia przeszłości. Skoro jednak zdjęliśmy z półki i odkurzyliśmy ten album – słuchamy!

Włączamy Staying Power i już od początku aż chce się “dać głośniej”! Następny jest Dancer – ten utwór brzmi w sposób raczej niedzisiejszy, słychać w nim za to imprezę! Po nim mamy Back Chat, a tego utworku o przekomarzaniu się… również miło głośno posłuchać! No i Body Language – tę dozwoloną od lat osiemnastu piosenkę i jej charakterystyczny basowy rytm, to jednak pewnie już dawno znamy i lubimy, prawda? Kolejny jest Action This Day – może to też niedzisiejsze brzmienie, ale za to jak podrywa do działania! Następna pozycja to Put Out The Fire – niezależnie od tego, czy się wsłuchamy w słowa i pomyślimy przy tej piosence o możliwym ograniczeniu dostępu do broni, czy też pozostaniemy przy słuchaniu gitary Briana i rockowej melodii – mocna to rzecz. Dalej następuje Life Is Real (Song For Lennon) – nie dowiemy się, co John by na ten utwór powiedział, ale parę nutek od The Beatles można sobie tu wyobrażać. Potem usłyszymy Calling All Girls, takie wesołe i pozytywne COŚ – każdy zdecyduje, czy doszukiwać się więcej, czy po prostu pokołysać się do tego rytmu. Pozycja kolejna, Las Palabras De Amor (The Words Of Love), to moje chyba ulubione dzieło z tej płyty – na takich uczuciach trzeba się skupiać, o tym myśleć! Po czym mamy zmianę nastroju, czyli utwór Cool Cat – tę figlarną piosenkę Freddie wyśpiewał tak szalonym falsetem, że przy pierwszym zapoznaniu niektórym aż trudno uwierzyć, że to on; można wręcz pomyśleć o ponownym odsłuchaniu (dla pewności). A na koniec dostajemy Under Pressure, nieśmiertelny przebój Queen, a zarazem duet z drugim panem, którego już nie ma między nami – Davidem Bowie. I to już niestety tyle, bo więcej album nie zawiera.

Co można – tytułem podsumowania – jeszcze powiedzieć? Że to muzyka dyskotekowa, eklektyzm, że dziwaczne, że rewelacyjne? Wszystkiego po trochu albo wszystko powyższe? Cóż… Może lepiej po prostu powiedzieć, że pozostaje mi tylko życzyć miłego słuchania i… wspominania większej liczby starych płyt Queen!

Author
Categories

Comments

  1. Igor

    Super album, a dla mnie ma dodatkowo sentymentalny wymiar, bo pamietam jak moi rodzice słuchali jak byłem jeszcze mocno niedorosły.

Commenting has expired for this article.

← Older Newer →