Kącik muzyczny - odcinek nr 11

Posted
Comments None

Symfoniczny hołd dla Queen, który złożył David Palmer – album ‘Passing Open Windows’ – to była kolejna pozycja, której nie trzeba było mi długo reklamować. Reklamę wypatrzyłem w nieistniejącym już sklepie, a album – w Empiku. Obsługa załadowała płytkę do odtwarzacza, dostałem do rąk pilota i narobiłem hałasu na cały sklep. Opadającą szczęką też. Jak wiele z moich płyt, to nie jest album do słuchania z komórki czy w pociągu (prędzej do odreagowania po przymusowym zapoznaniu z takimi rzeczami), naprawdę warto, jak czasem mawiam, mieć dobry sprzęt i mieszkać na odludziu. I poświęcić godzinkę wyłącznie na słuchanie – nagranie jest fantastycznie szczegółowe, dynamika ogromna, nie profanujmy takich chwil przerwami na wykonanie telefonu…

Wielu innych symfonicznych adaptacji muzyki Queen nie znam, miałem raz w rękach coś, co grała Leipzig Radio Symphony Orchestra, ale niespecjalnie mi się to spodobało, z drugiej strony dzieło, które skomponował Tolga Kashif – ‘The Queen Symphony’ – podoba mi się bardzo, tylko to dla mnie już zbyt poważna rzecz. Chociaż na przykład The Show Must Go On z tej symfonii natychmiast polubiłem, ale o tym może innym razem. W każdym razie od bardzo dawna z muzyką symfoniczną inspirowaną twórczością Queen kojarzy mi się przede wszystkim David Palmer – niegdyś członek zespołu Jethro Tull – i Królewska Orkiestra Filharmoniczna, czyli ten album, o którym właśnie opowiadam. Jest tu zarazem to, co w przebojach Queen kochamy, jak i geniusz kompozytora, który wiele dodał od siebie – wpadłby ktoś na to, żeby w Killer Queen tak wpleść dziewiątą symfonię Beethovena?

Wracamy zatem do ginącej tradycji słuchania całych albumów (w miarę możności, bo przecież da się również słuchać tego po kawałku, trudniej byłoby “wykroić” sobie fragment z symfonii) i zaczynamy od razu z przytupem, czyli od utworu Prelude – Fanfare/Tie Your Mother Down, wprowadzającego do całości fragmentami następujących dalej utworów, z ładnie wkomponowaną elektryczną gitarą. Dalej mamy śliczne Bicycle Race, z dzwonkami rowerowymi, bo jakże by inaczej? Potem Somebody To Love, idealnie przełożone na wersję symfoniczną, z nutką czegoś, co przypomina Radio Ga Ga, i Killer Queen, przy którym można sobie wyobrazić Beethovena ze słuchawkami na uszach (BBC – Radio 3 się kłania), z motywem z Bohemian Rhapsody. Dalej jest Who Wants To Live Forever, poruszające i tak filmowe, że aż się chce po raz setny oglądnąć pierwszego ‘Highlandera’, i lekko jazzowe Interlude – Death on Two Legs, zmienione prawie nie do poznania. I nagle zmiana nastroju, przebojowe Now I’m Here wita nas porcją decybeli, potem następuje Innuendo, jeszcze bardziej hiszpańskie niż oryginał, i jak zwykle urocze Love Of My Life. Kolejny na płycie jest utwór tytułowy – Keep Passing The Open Windows, wbijający w fotel, chwilami brzmiący identycznie jak w wersji z ‘The Works’, a na deser mamy dostojne i wszechogarniające We Are The Champions, płynnie przechodzące w boleśnie piękne Postlude – In Memoriam… FM-MP, abyśmy pamiętali o tych, których już nie ma. Freddie Mercury, Maggie Palmer (“… and finally to Maggie, who waited and waited, but had to go”) - będziemy pamiętać.

Author
Categories

Comments

Commenting is closed for this article.

← Older Newer →